Tradycja

Wzgórza Dylewskie

Piotr Lisowski

Przewodnik Warmińsko-Mazurski

TRADYCJA...

Region warmińsko-mazurski ma bogatą i wielowątkową przeszłość. Na przestrzeni dziejów wchodził w skład różnych organizmów państwowych i krain historycznych. Ta wielokulturowa, wielonarodowa i wielowyznaniowa społeczność tutejszych ziem złożyła się na bogactwo regionalnych kulinariów. Nawiązują one do smaków kuchni staropolskiej, warmińskiej, mazurskiej, ukraińskiej, litewskiej, rosyjskiej czy pruskiej, stając się jednocześnie źródłem wiedzy o historii regionu i dziejach ludzi tu żyjących.

Spotykamy się w Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie, a geograficznie, gdzie się znajdujemy?

W krainie historycznej zwanej Oberland, czyli Prusy Górne. Nazwa Mazury Zachodnie jest w użyciu dopiero od czasów powojennych, kiedy to Prusy Górne weszły w skład Polski.

Kim byli mieszkańcy tych terenów?

Zamieszkiwali tu potomkowie osadników zarówno niemieckich, czeskich, holenderskich, jak i polskich – Mazurzy. Należeli oni do wyznania protestanckiego. Natomiast granicząca z Oberlandem od północnego wschodu Warmia była katolicka. I możemy zaobserwować tu ciekawą rzecz – barokowe protestanckie świątynie Oberlandu i warmińskie kościoły budowali ci sami budowniczowie. W rezultacie, złagodzili tradycyjną surowość protestanckiego wystroju wnętrz i dlatego w tutejszych obiektach sakralnych z tego okresu możemy znaleźć pewne charakterystyczne zdobienia. Ciekawą i specyficzną rzeczą dla naszego regionu są również tzw. anioły chrzcielne. Figurę takiego anioła, trzymającego w rękach misę chrzcielną, mamy najbliżej Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie w kościele w Dąbrównie (około 16 km). Jest to ludyczne przedstawienie chrztu i zstąpienia Ducha Świętego. Figura taka była podwieszona pod sufitem kościoła i w momencie chrztu opuszczana na linie.

Jakie życie prowadzili tutejsi mieszkańcy?

Był oczywisty podział na wieś i miasto. Natomiast biegł tędy główny szlak handlowy północ-południe, więc niektórym wiodło się naprawdę dobrze i zasobnie.
Protestanci prowadzili życie dość surowe. Dla Kalwinów, a była to głównie arystokracja i mieszczanie okolic Morąga, taniec był zakazany. Ich muzyką były głównie pieśni religijne, dopiero w XIX wieku pojawiają się pieśni związane z pracą, obrzędami czy porami roku. Luteranie (wyznanie ewangelicko-augsburskie) z Ostródy mogli sobie pozwolić na więcej swobody – pojawiają się nawet tańce i muzyka, powiedzielibyśmy dziś, rozrywkowa. Ale stroje były skromne i surowe – u dziewcząt spódnica musiała zakrywać łydki, mężczyźni chodzili w zapiętych pod szyję koszulach i kamizelkach.

Biesiadowano? Spotykano się dla przyjemności?

Owszem, ale spotkania były oddzielne dla mężczyźni i dla kobiet. Mężczyźni spotykali się w karczmach. W domach rzadko biesiadowano, chyba że były to święta lub spotkania rodzinne. Przy czym pani i panienki musiały przy takiej okazji coś pożytecznego robić – na przykład skubać pierze lub haftować. Warto zwrócić uwagę, że bardzo ciekawym meblem, który pojawia się na tym terenie, jest tzw. podwójna ławka. Jej konstrukcja wynikała z pragmatyczności i praktyczności ówczesnych ludzi – jest to ławka z obracanym oparciem. Ponieważ nafta była droga, więc aby jak najdłużej korzystać ze światła dziennego, zamiast przestawiać cały ciężki mebel od stołu bliżej okna, przekładano jedynie samo oparcie na drugą stronę, tak żeby można było oprzeć o nie plecy.

Jak funkcjonowały oberlandzkie rodziny?

Rodziny były wielodzietne, bo dziecko było inwestycją. Ktoś musiał się rodzicami na starość zająć. Jeśli chodzi o ojcowiznę, to rzadko zdarzały się podziały majątku. Ojciec wyznaczał syna, zwykle najstarszego, który decydował się zostać na gospodarstwie. I ten młody człowiek musiał spłacić pozostałe rodzeństwo. Ziemia była droga i uznano, że jeśli dojdzie do podziałów – przepadnie wypracowane dobro rodzinne. Poza tym pamiętajmy, że w protestantyzmie uważano, że jeśli komuś wiedzie się bardzo dobrze, to znaczy, że Bóg mu sprzyja. Zamożny gospodarz nie mógł więc po prostu sprzedać ziemi.
Jeśli chodzi o wspomniane spłacanie rodzeństwa, to zaliczano w poczet tego wydatek na szkołę. Jeśli po szkole powszechnej ktoś chciał się uczyć rzemiosła lub pójść do gimnazjum – co było wówczas płatne, nie przysługiwały mu już żadne dodatkowe pieniądze. I tu nie było różnicy płci – dziewczęta też szły do szkół, istniały na tych terenach szkoły gospodarstwa wiejskiego. Po takiej edukacji młoda dziewczyna otrzymywała od rodziny mniej pieniędzy w posagu, ale posiadała konkretne praktyczne umiejętności.

A co jedzono?

Tu znów funkcjonował podział na kuchnię miejską i wiejską, zasobną i biedną. Opowiem na przykładzie Fischsuppe – zupy rybnej. W wersji ubogiej był to rosół z resztek ryby i tzw. chwastu rybnego – uklejek, małych płotek i innego drobiazgu. Dodawano do niego to, co było w domu – nieco marchewki, kapusty, czosnek. Ugotowany wywar był cieniutki, mało pożywny. Dlatego zaradne gospodynie przygotowywały do niego specyficzny makaron – z mąki, wody, jajek i, dla wzbogacenia zupy, z fragmentów suszonych czy wędzonych ryb. I taki makaron, zalany wywarem, oddawał specyficzny smak wędzonej ryby.
Natomiast bogatsza wersja Fischsuppe to wspaniały rosół gotowany na głowie, ogonie i skórze szczupaka. Dzwonka ryby mieszano z namoczoną bułką oraz popularną tu przyprawą – pietruszką i czosnkiem niedźwiedzim i formowano klopsy.
Jeśli chodzi o mięso, to u mieszczan i na dworach królowała wołowina, a na wsi wieprzowina. Pojawia się też indyk – przywieziony z Ameryki przez Hiszpanię. Twierdzę, że nawet szybciej, niż na Mazowszu, bo były to wówczas bogatsze tereny. Jednak chłopi drobiu nie jedli, gdyż kura dawała jajka. Potrawa z dodatkiem drobiu świadczyła automatycznie o wyższym statusie majątkowym.

Sławni ludzi pochodzący z Oberlandu i okolic?

W Morągu urodził się Johann Gottfried von Herder – filozof i pisarz, którego poglądy miały wpływ na rozwój filozofii i historii kultury. Ze wsi Ławica pochodził Emil von Behring bakteriolog, twórca immunologii, laureat pierwszej Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny. Kętrzyn, już w Prusach Dolnych, to miasto urodzenia Elisabet Boehm – niemieckiej feministki, założycielki wspomnianych szkół gospodarstwa wiejskiego dla kobiet. Z Ostródy pochodził Jakub Fryderyk Hoffmann, lekarz, przyrodnik, profesor szkoły lekarskiej Królewskiego Uniwersytet Warszawskiego i założyciel w 1818 Ogrodu Botanicznego w Warszawie.

Warto tu przyjechać?

Absolutnie tak. To nie tylko ciekawy obszar historycznie, ale i krajobrazowo z silną dynamiką rzeźby terenu. Poza tym okolice Wzgórz Dylewskich, to jedne z najczystszych regionów Polski. A jeśli chcą Państwo dowiedzieć się więcej o regionie, to serdecznie zapraszam do kontaktu z naszym Zachodniomazurskim Stowarzyszeniem Przewodników.

Przewodnik Warmińsko-Mazurski
 +48 513 159 805
 plisow@wp.pl
www.guidepolska.pl

Comments are closed.