Tomasz Maziejuk – Rodzinne Gospodarstwo Ekologiczne Figa

Kolacja Flora i Fauna

Tomasz Maziejuk

Rodzinne Gospodarstwo Ekologiczne Figa

Raz kozie ser...

TOMASZ MAZIEJUK wspomina, jak 26 lat temu jego ojciec kupił kozę dla wnuka, bo okazało się, że mały ma skazę białkową. Nazwali ją Figa. Potem kóz było 20, teraz jest 200. Na początku ojcu pomagał tylko on, a potem dołączył brat. Wkrótce trzeba było zatrudnić pracowników. Tak zaczyna się opowieść, którą snuje producent jednych z najlepszych w Polsce serów kozich. Zapraszamy.

Na początku była Figa…

Gospodarstwo już wówczas funkcjonowało, zajmowaliśmy się krowami. Ale, gdy pojawiła się koza, a jest to płodne zwierzę, w ciągu kilku lat zrobiło się stadko liczące około 20 sztuk. Ojciec wówczas zdecydował, że będziemy mleko oddawali do mleczarni. Tak funkcjonowaliśmy jakieś 10 lat, po czym mleczarnie przestały skupować mleko kozie. A wtedy kóz mieliśmy już ponad 200! Trzeba było zacząć coś z tego mleka robić. No więc ulepiliśmy pierwsze sery…

Udały się?

Na początku pomagał nam sąsiad, góral. Hodował owce, wyrabiał oscypki, a proces lepienia sera koziego jest przecież w sumie podobny. Nam te sery smakowały. Trzeba było tylko popracować nad ich trwałością. Zaangażowaliśmy się, sądząc jednak przez cały czas, że to tymczasowy kierunek, że mleczarnie przywrócą skup koziego mleka. Pierwsze lata były bardzo trudne. Ludzie krzywili się, trochę śmiali. Na wpół sprawnym polonezem woziliśmy te sery w lodówkach turystycznych na różne jarmarki i sprzedawaliśmy z małego, drewnianego stolika…

Kiedy postanowiliście rozwinąć produkcję?

Na jednym z jarmarków na Śląsku poznaliśmy właściciela hurtowni ekologicznej, który zaproponował nam współpracę. Potem przyszła pora na Kraków, później Warszawę… Wtedy też dołączył do nas mój brat, wyssany przez korporację (śmiech). Wydawało mu się, że to będzie sielanka, spokojne życie na leżaczku, że wszystko samo się będzie działo. Od tamtej pory firma się rozbudowała, asortyment rozszerzył, a brat zajmuje się dziś naszym marketingiem.

Opowiada pan o tym wszystkim z uśmiechem i przejęciem. Jak się zachowuje taki entuzjazm przez 26 lat?

Nie zawsze jest wesoło, są okresy przygnębienia. Ale ojciec wychował nas w poczuciu, że warto robić coś dla ludzi. Żeby to miało głębszą ideę, niż tylko zarabianie pieniędzy. Produkujemy to, co sami lubimy jeść. Kontakt z klientami, ich zadowolenie przekonuje nas, że warto się starać i rozwijać, żeby ten produkt był – ojciec kazałby mi chwalić się – najlepszy…

Pana ulubiony sposób na kozi ser?

Podgrzewany na patelni grillowej, robi się taki pysznie gumowaty… Albo panierowany i do tego, a jestem tradycjonalistą, ziemniaki. Natomiast córka lubi rozgrzać ser i roztopionym polać makaron.

Najdziwniejszy dodatek do sera, z jakim pan się spotkał?

Musztarda. Dla mnie – dziwne. Nasza koleżanka spod Warszawy robi takie różne sosy oraz marmoladki i na jakiś jarmark zrobiła właśnie specjalną musztardę do sera. Smakowało, choć muszę przyznać, że ja nie przepadam za łączeniem smaków. Natura wymyśliła inaczej. Żona ma kłopot ze mną, bo ja nie jadam sałatek tylko wszystko osobno – sałata, pomidory…

Ma pan jakieś „kozie” marzenie?

Trzy lata temu w Sandomierzu spotkałem jednego z największych producentów serów z Włoch. Powiedział, że nigdy nie uda mi się zrobić jogurtu z mleka niepasteryzowanego. A my tylko takiego używamy. Podszedłem do tego ambitnie i, nie chcę zapeszać, może już wkrótce będziemy produkować jogurt, może się nam uda…

Kozy to przyjemne zwierzęta?

Bardzo. Ja szczególnie lubię te czarne, może z sentymentu, bo taka była nasza Figa. Kozy są bardzo ciekawskie. Ta cecha mi się w nich podoba. Tu za nami, stoi taki mały blok mieszkalny. Dawniej drzwi do mieszkań nie były zamykane na klucz, a zwierząt było o wiele mniej i swobodnie chodziły po terenie. Zdarzało się, że kozy z drugiego piętra przez balkon wyglądały. Po prostu sobie weszły popatrzeć… (śmiech). Kozy, a szczególnie kozły są też pamiętliwe. Jeżeli zdarzy się pasterzowi uderzyć kozła, to od razu widać, że zwierzak tylko szuka tego wrażliwego miejsca u człowieka z tyłu… i zawsze znajdzie, i na pewno odda. Cóż, kynolodzy mnie pewnie zabiją, ale ja uważam, że kozy są mądrzejsze od psów.

RODZINNE GOSPODARSTWO EKOLOGICZNE FIGA
Waldemar i Tomasz Maziejuk
Mszana 44/2, 38-454 Tylawa
 +48 530 245 309  +48 509 751 232  +48 512 318 704
 info@serykozie.pl

Comments are closed.